poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Choroba nie jest od Boga...

Zastanawiam się dlaczego tak często słyszymy, że choroba przychodzi od Boga. Niejednokrotnie ludzie mówią, że choroba jest naszym krzyżem, który trzeba nieść. Podpierają się tutaj wersetem z Pisma:  
Mar.8:34 "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje".  
Jednak myślę, że trzeba skonfrontować takie myślenie z kontekstem wypowiedzi Jezusa, bo widzimy w kolejnym wersecie, że Jezus nie mówi tego w odniesieniu do choroby (z resztą Jezus nigdy nie chorował, a zatem jak możemy naśladować Go w chorobie?)
Mar. 8:35 "Kto chciałby duszę swoją zachować, utraci ją, a kto by utracił duszę swoją dla mnie i dla Ewangelii, zachowa ją" 
On mówi to w kontekście niesienia Ewangelii. Mówi tu o prześladowaniu chrześcijan ze względu na wiarę w Niego. Tylko takie cierpienie może być udziałem chrześcijan i tylko o takim cierpieniu jest tu mowa.
Jezus podczas ziemskiego życia, uzdrawiał chorych, uzdrawiał każdą słabość. On reagował gniewem na chorobę. Był bezkompromisowy jeśli chodzi o chorobę. Nie było ani jednego człowieka, którego odesłałby ze względu na chorobę. On nigdy nie powiedział "Musisz jeszcze pocierpieć, żeby coś dobrego z tego wyszło" 
Bóg nie zsyła na człowieka chorób. "Tylko złodziej przychodzi by kraść, zabijać i niszczyć" Żadna choroba nie jest z Boga. To człowiek wpuścił chorobę na świat. Poprzez grzech, śmierć i choroba weszły na świat. Przez tysiące lat grzech ewoluował,  śmierć się rozprzestrzeniała, jest coraz więcej chorób, a człowiek żyje krócej niż na początku (Noe żył 900 lat, Mojżesz 120 lat) 
Teraz w Nowym Przymierzu zmieniła się pozycja człowieka, ponieważ Bóg w Chrystusie cały świat ze sobą pojednał. A łaska Boża jest zbawienna dla wszystkich. Wolą Bożą jest życie, a zdrowie zawiera się w życiu. 
Jezus nasze grzechy i choroby poniósł na krzyż,tym samym wyprowadził jeńców na wolność. Uratował ich od konsekwencji grzechu - od choroby,  od śmierci. Jednak tylko nieliczni opuścili  więzienną  celę i poszli za nim. Pozostali dalej tam tkwią, mimo że Jezus pozostawił drzwi szeroko otwarte i podarował im mapę drogi do Niego.
Wszyscy, którzy poszli za Nim, mają życie, a jeśli życie to i zdrowie. Cała jego działalność na ziemi pokazuje nam, jakie jest stanowisko Boga względem choroby i śmierci.  Boża wolą jest aby każdy człowiek był uzdrowiony. Pismo w wielu miejscach pokazuje nam, że każdy kto do Jezusa przyszedł był uzdrowiony.
W duchu każdego nowonarodzonego w Jezusie, mamy umieszczoną cala pełnię odkupienia ( przebaczenie, uzdrowienie, uwolnienie)  Uzdrowienie jest uzewnętrznieniem przekazu Ducha, przekazu z wewnątrz nas na zewnątrz. Każdy NN jest kanałem , przez który działa Duch Święty - Boży Duch Święty. 

Jezus Chrystus przyszedł aby pojednać człowieka z Bogiem, a grzech stał na drodze do tego pojednania. Uwolnił nas od grzechu i jeśli w Niego uwierzymy to także dokonuje się nasze zbawienie od wszelkiego złego. 
Zatem jeśli wierzymy, to nasza wiara nas zbawia. Jeśli wierzymy to nasza wiara nas ratuje. Jeśli wierzymy, to nasza wiara nas uzdrawia...

24 komentarze:

  1. Często przytaczam Ci słowa Ewangelii św. Jana: „Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” [J 1, 3]. Słowo jest równoznaczne z określeniem Boga. Z tego jednoznaczne wynika, że wszystko, w tym choroba, jest dziełem Boga. Szatan nie ma mocy stwórczej – byłby równy Bogu.
    Piszesz: „Jezus podczas ziemskiego życia, uzdrawiał chorych, uzdrawiał każdą słabość”. Każdą słabość i chorobę, z którą miał do czynienia ale dopiero wtedy, gdy ją napotkał. W czasie życia, a szczególnie nauczania Jezusa, choroby nie zniknęły, inaczej nie mógłby dokonywać cudów uzdrowienia.
    Łączę pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może Asmodeuszu warto się zastanowić, dlaczego uzdrawiał wszystkich tych, którzy do niego przyszli... Uzdrowienie jest jak widać dla tych, którzy w Niego uwierzyli...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ano właśnie. Już chyba poruszałem ten problem. Ewangelie dość mocno się różnią, co do ilości tych cudów, oraz pomijanie jednych lub dodawanie innych. Tylko jeden cud jest wzmiankowany we wszystkich ewangeliach i dotyczy cudownego rozmnożenia chleba. Z trzydziestu siedmiu cudów tylko piętnaście występuje w trzech, przy czym ich opisy często dość istotnie się między sobą różnią. Tylko dwóch można uznać za „ naocznych świadków”, przy czym ich relacje i wyliczenia różnią się najbardziej. Jan Ewangelista wspomina ledwie o trzech uzdrowieniach i żadnego nie potwierdzają pozostali: wskrzeszenie Łazarza; uzdrowienie niewidomego od urodzenia; uzdrowienie chromego nad sadzawką. I dlatego dla mnie, sceptyka, ich wiarygodność jest równa zeru.

      Wiesz ilu ludzi w Niego wierzy i uzdrowienia nie doznało? Umierali w cierpieniu... A fakty są takie, że bardziej można wierzyć medycynie, która dokonała zdecydowanie więcej „cudownych” z pozoru uzdrowień, nawet wśród tych, którzy w Boga nie wierzą lub wierzą niezbyt doskonale. Tylko jakoś nikt lekarzy za bogów uznać nie chce.

      Usuń
    3. Asmodeuszu, na temat czterech Ewangelistów pisałam niejednokrotnie, już mówiłam, że każdy z nich pisał z innej perspektywy, miał inne priorytety. (chyba nawet w dyskusji z Tobą) Niemniej jednak cuda Jezusa zostały w
      Ewangeliach opisane.
      Jesli mowa o medycynie, to jest oczywiście różnica, miedzy tym, gdy wyleczy Ciebie lekarz (jak by nie było przez 6 lat studiował tajniki ludzkiego ciała i działanie rozmaitych chorób) Jednak nie jest to uzdrowienie, ale wyleczenie. Ręce lekarzy nie leczą w sposób nadnaturalny, natomiast Bóg leczy. Więcej powiem, On już to uczynił 2000 lat temu, na krzyżu Golgoty. Unicestwił nie tylko grzech, ale także wszelką ludzką niemoc, w tym choroby "Jego sińce i rany uleczyły was" Jeśli w to wierzysz - jesteś uzdrowiony.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Wszystkie ewangelie opisują życie i męczeństwo Jezusa. Są w pewnym sensie faktograficznym kronikami – tylko dlaczego tak bardzo różnymi w opisie faktów? Rozumiałbym różność perspektywicznych opinii twórców, ale nie faktów.

      Jeśli o mnie chodzi, już ja wolę sprawne ręce wyuczonych lekarzy. Uzdrawiania Jezusa są wybiórcze i niezwykle rzadkie, jeśli wierzyć niewiarygodnym opisom. Pisałem powyżej, że ta wybiórczość skutkuje śmiercią wielu wierzących.

      Usuń
  2. Wiara to trochę za mało, dobrze jest zmienić sposób odżywiania...
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że odżywianie też ma znaczenie, ale wiara uwalnia nas od konsekwencji nieprawidłowego odżywiania, jeśli oczywiście pójdziemy za Jezusem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Bardzo pozytywny post. Choroby nie są od Niego, nie są karą za grzechy.
    On jest zwolennikiem zdrowia dla wszystkich ludzi :)
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Haniu, Jezus uzdrawia wszystkich, którzy do Niego przychodzą
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Niestety nie wierzę w to,że wiara uzdrawia.Choroba to choroba,ona rządzi i robi z człowiekiem co chce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100/100
      Wczoraj zaciemnienie,dzisiaj"Obcy"wykonują dzieło sztuki,jak tu nie chorować:))
      https://www.youtube.com/watch?v=0ucqZwKgWpc

      A drugiego przyjścia niet!

      Usuń
    2. @Greta Baggins
      Naprawdę Greto nigdy nie słyszałaś o uzdrowieniach?

      Usuń
    3. @Zmęczony
      On przyjdzie, przyjdzie tak jak obiecał...
      Jednak póki co Jezus żyje w nas...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Każdego z nas wcześniej czy później dopadnie choroba. Aktualnie przyssała się do mnie, bo jestem po szpitalu. Po pierwsze - nie jesteśmy wieczni- na coś trzeba umrzeć. Po drugie - ciało człowieka ulega zużyciu, a tylko niekiedy poszczególne narządy [części] udaje się podmienić. Cierpienie i ból, tak fizyczny jak i duchowy czy jak niektórzy twierdzą psychiczny] są wpisane w nasze życie. Z Bogiem czy bez Boga i tak nas to nie ominie. Jedni wybierają opcję cierpienia powierzając je Bogu, a inni wolą cierpieć samotnie. Jednak obarczanie winą za to cierpienie Boga jest [moim zdaniem] szukaniem kozła ofiarnego. Uzdrowienia były za czasów Jezusa i zdarzają się także teraz. Niektórzy przypisują uzdrowienie lekarzom, ale...skąd pewność, że rozum [mądrość i wiedza] w danym momencie nie jest natchnieniem od Boga??? skąd pewność, że rękę chirurga podczas operacji nie prowadzi Jezus??? skąd pewność, że ręce lekarzy,bądź uzdrowicieli nie są przedłużeniem rąk Bożych???
    Niezmierzone są wyroki Boskie, nieznane ludzkie przeznaczenie, a choć instynktownie trzymamy się życia [ziemskiego bytu], to przecież każdy z nas świadom jest, że tu jesteśmy li tylko pielgrzymami. Czy dostąpimy łaski życia po życiu- to się okaże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wierzę Basiu, że nie musimy umierać z powodu choroby. My mamy odchodzić z tego świata syci, uwielbiajac Boga. Wtedy, gdy będziemy gotowi odejść u kresu swoich dni. Choroba do dzieło szatana, to pokłosie grzechu, bo tylko "złodziej przychodzi by kraść, zabijać i niszczyć" Jezus poniósł nasze choroby na krzyż, Jego ranami i sińcami jesteśmy uzdrowieni. Wystarczy przyjść do Niego...
      Co do lekarzy, to oni leczą na podstawie swojeje wiedzy medycznej, nie ma to nic wspolnego z nadprzyrodzonym uzdrowieniem, a przedłużeniem rąk Bożych jesteśmy my- wierzący.
      Pytasz Basiu, czy dostąpimy łaski zycia po zyciu??? Przecież przez wiarę jesteś zbawiona, a zatem odpowiedź brzmi TAK
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Zastanawiam się, jak daleko można się posunąć w pogardzie dla człowieka? Bo jeśli ktoś twierdzi, że: „rozum [mądrość i wiedza] w danym momencie nie jest natchnieniem od Boga??? skąd pewność, że rękę chirurga podczas operacji nie prowadzi Jezus??? skąd pewność, że ręce lekarzy, bądź uzdrowicieli nie są przedłużeniem rąk Bożych???”. Z tych pytań wynika, że człowiek bez „ręki Boga” nie jest do niczego innego zdolny, jak tylko do czynienia zła, bo oczywiście zło nie pochodzi od Boga (sic!) Chciałbym przypomnieć Autorce tych pytań, że takim stworzył nas podobno ten sam Bóg, który według Ciebie musi kierować ręką lekarzy, a wiedzę i praktykę też nabywa tylko dzięki łasce bożej. Prowokujesz wniosek, że Dzieło Stworzenia ewidentnie Bogu się nie udało. Wszystko, łącznie z człowiekiem – spartaczył.

      Usuń
    3. Asmodeuszu, dzieło stworzenia jak najbardziej się Bogu udało. Jednak problem tkwi w tym, że człowiek świadomie wybrał zło. Wolna wola jest tutaj słowem kluczowym.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Otóż to. Nim człowiek uświadomił sobie znaczenie „wolnej woli” był takim, jaki go stworzył Bóg. Nie potrafił rozróżnić tego co jest dobre, a co złe, mimo że ograniczał go tylko jeden, jedyny zakaz.
      Dodam sarkastycznie: pomysł umilenia Adamowi życia na tym padole przez stworzenie Ewy, był całkowicie chybiony. Sprawił, że na nas wszystkich spadły same nieszczęścia. :)

      Usuń
    5. No wiesz, z tym umileniem Adamowi życia przez stworzenie Ewy, to tak bardzo bym się nie upierała...
      Wystarczyło przecież stworzyć SPORT-TV no i ewentualnie samouzupełniający się pokal piwa, a Adaś byłby Happy! :)
      Jednak z nieukrywaną satysfakcją muszę napisać, że stwarzając Ewę, Panu Bogu jednak przede wszystkim chyba chodziło o lepszy model, z czego wynika, że Adam to jedynie prototyp Ewy.
      Zauważ Asmodeuszu, że musiała być w Bożych oczach doskonała pod każdym względem, gdyż żadnego innego stworzenia po Ewie, już nie uczynił...
      Żartobliwie napiszę, iż może szkoda, że Stwórca nie rozpoczął swojego dzieła od Ewy :) :) :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń

      Usuń
  6. Basiu, czy mogłabyś wytłumaczyć ta " .. opcje cierpienia powierzając je Bogu" ?
    Nigdy nie mogłam tego zrozumieć. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie potrafię tego zrozumieć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Jeśli swoje cierpienie połączysz z cierpieniem Jezusa, to masz Przyjaciela, Który jest Lekarzem duszy i ciała. Bo nikt tak jak ON
      nie jest w stanie zrozumieć tego co czujemy gdy doświadczamy bólu.
      Stąd gdy pojawia się ból i cierpienie [fizyczne i psychiczne, duchowe] szukam pokrzepienia u swego Zbawiciela.
      Kiedyś, powalona przytłaczającym mnie bóle,w chwili tzw.próby, wyrwała się z mej piersi modlitwa;
      Panie - Ty widzisz - cierpienia unikam.
      Panie - Ty widzisz, że krzyża się lękam;
      dlatego Twój krzyż całuję i pod Twoim krzyżem klękam,
      bo swego krzyża sama nie udźwignę. Jezu ufam Tobie!

      Usuń
    3. Basiu, czy Ty naprawdę uważasz, że my mamy cierpieć???? To powiedz mi w jakim celu przybył na Ziemię Jezus? A owy krzyż, o którym piszesz to głoszenie Ewangelii, a nie choroba.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Basiu, dziekuje za podzielenie się swoją wiara i jej rozumieniem.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń