poniedziałek, 26 grudnia 2016

Jestem pewna, że nie podoba się to także samej Marii...

Ew. Jana 1:1 „Na początku było Słowo. A Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo” Jak wiadomo, mowa, o Synu Bożym, który zawsze był u Ojca... 
Jednak Boży plan ratowania ludzkości zakładał, że Syn Boży zejdzie na Ziemię i narodzi się w ciele człowieka... 
Wielki, potężny, nieograniczony Bóg, zechciał zmieścić się w ciele człowieka... zechciał narodzić się, jak każdy z nas... 
Gdy o tym myślę, czuję wdzięczność i pokornie chylę głowę... 
Jezus przyszedł w jednym celu, przybył odnaleźć to, co zginęło, przyszedł uratować nas od konsekwencji naszych win... Zjawił się aby oddać życie za grzechy całego świata... 
Jednak nie wszyscy dostąpią zbawienia... 
Jedynie ci, którzy uwierzą w Niego, stając się Jego uczniami. 
Tylko Jezus jest drogą do Ojca... 
Tylko Jego Bóg uczynił pośrednikiem między nami, a sobą... Jan 14:6 „Ja jestem droga, prawda i żywot i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie” 
Pamiętajmy, że Biblia nie podaje ani jednego przykładu modlitwy do kogokolwiek innego niż Bóg... 
Modlitwa do Świętych czy Marii jest grzechem... Cześć i chwała należy się tylko Bogu ( I i II przykazanie)  Maria potrzebowała tak samo Zbawiciela, jak każdy z nas, Ona też była grzeszna. Sama nawet to wyznaje mówiąc: „Wielbi dusza moja Pana Zbawiciela mego” Ew. Łukasza 1:46-47 
A już nazywanie Marii Współodkupicielką czy Królową Niebios jest bałwochwalstwem... 
Bogu nie może się to podobać... 
Jestem pewna, że nie podoba się to  także samej Marii...

środa, 21 grudnia 2016

Na życzenia czas...

Za kilka dni będziemy przeżywać czas świętowania narodzin Syna Bożego... 
Życzę wszystkim Blogowiczom, aby w wigilijny wieczór rozbrzmiewały kolędy, aby płynęły wzajemnie życzenia, żeby wersety z Pisma Św. przypominały, jaki jest prawdziwy sens świętowania. 
Życzę pięknych spotkań w gronie najbliższych przy kolacji z karpiem, pierogami, barszczem i wszystkim, co tradycyjnie gości na Waszych stołach.  
Cieszcie się wzajemnie swoją obecnością i nie zapominajcie, że Jezus urodził się, aby oddać życie za każdego z nas...
Doceńmy tę piękną miłość i sprawmy, aby w ten świąteczny czas, właśnie Jezus był najważniejszym gościem w naszych domach i sercach...




"Mario, czy Ty wiesz?" Kuba Badach


Mary, Did You Know?" - Pentatonix

niedziela, 18 grudnia 2016

Jezus przyszedł do wszystkich...

Trzeci tydzień adwentu przypomina mi, że niebawem Święta Narodzin Jezusa. 
Czasami  mam wrażenie, że sedno świąt znajduje się na dalszym planie. Ważniejsze stają się prezenty, jedzenie i biesiadowanie przy stole. 
Gdy tak się nad tym zastanawiam, to jednak wszystko to ma sens, ponieważ przeszło 2000 lat temu stało się coś istotnego. 
Stało się coś ważnego. 
I tu chyba nawet nie wypada mówić: Wyłączcie muzykę, schowajcie jedzenie do lodówki, rozejdźcie się, a prezenty wręczajcie w inne dni. 
O nie! 
My w taki własnie sposób powinniśmy świętować, ale jednocześnie musimy wiedzieć i pamiętać dzięki komu to wszystko! 
Dlatego nie  wypraszajmy jubilata, ale złóżmy mu pokłon w podzięce. 
I pamiętajmy, że Jezus przyszedł do wszystkich, do chrześcijan, niewierzących, a także do wyznawców niechrześcijańskich, którzy Go nie uznają, Jezus przyszedł także do nich. 
Ubierzmy choinkę, mimo, ze niektórzy upierają się, że ma ona pogańskie źródła, ale przecież Pismo Św. wiele razy wspomina o symbolice drzewa. Sam Chrystus jest nazywany "Korzeniem Jessego” (Rzymian 15:12). Drzewo symbolizuje również błogosławieństwa Boże, które człowiek utracił wskutek upadku. W Chrystusie zostają one przywrócone. Mało tego - drzewa stworzył Bóg, stworzył je dla nas...
W przyszłym tygodniu muszę jeszcze pobiegać za prezentami dla najbliższych. Zawsze robię to z przyjemnością, mimo ze często słyszę, iż nie są one najważniejsze, ale co ciekawe - Bóg też dał nam prezent, najcenniejszy prezent – Siebie

środa, 14 grudnia 2016

Przestali wierzyć...

Zastanawiam się często, jak to jest, ze ludzie, którzy kiedyś uwierzyli w Jezusa, długie lata żyli w wierze, teraz już przestali... Ich wiara wygasła... Wypaliła się... 
Obecnie mówią o sobie z nieskrywaną dumą JESTEM  ATEISTĄ
 I tu przychodzą mi na myśl słowa Pawła z listu do Tymoteusza 4:7, których zapewne nie będzie dane wypowiedzieć każdemu z dzisiejszych wierzących  "Dobry bój stoczyłem, 
biegu dokonałem, 
wiarę zachowałem " 
Myślę sobie, że przyczyna takiego stanu rzeczy tkwi w tym, że w obecnych czasach stawia się znak równości pomiędzy religią i wiarą w Boga, co w moim mniemaniu jest sporym nadużyciem, żeby nie powiedzieć ignorancją. Mało tego, taki sposób myślenia jest wręcz krzywdzący dla ludzi prawdziwie wierzących. 
Do jednego worka wrzuca się ludzi mających żywą wiarę i ludzi religijnych, którzy na co dzień  żyją jak im się podoba. Albo co gorsze obłudę wplatają w Słowo Boze. Religia i wiara jednak nie oznaczają przecież tego samego. Co by nie mówić, poważnym błędem ateistów jest brak odróżniania ludzkiej religijności od prawdziwej wiary w Boga. No cóż, prawda jest taka, że chrześcijaństwo w wydaniu kościoła katolickiego w oczach postronnego obserwatora odpada w przedbiegach, nie wytrzymuje krytyki. Widoczna niespójność pobożnych haseł i deklaracji z praktyką życia, może raczej odpychać. 
O społecznym wydźwięku takowych zachowań Paweł mówi: Rzymian 2:19-24"Albowiem z waszej winy, jak napisano, poganie bluźnią imieniu Bożemu" 
Sam Jezus także napiętnował takie wypaczanie wiary Marek 7:6-8 "On zaś rzekł im: Dobrze Izajasz prorokował o was, obłudnikach, jak napisano. Lud ten czci mnie wargami, ale serca ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są naukami ludzkimi. Przykazania Boże zaniedbujecie, a ludzkiej nauki się trzymacie." 
KK prezentuje szeroki wachlarz praktyk, które ze Słowem Bożym mało mają wspólnego, a są jedynie wymysłem ludzi. Generalnie, każdy wierzący jest utożsamiany z katolicyzmem i tu tkwi problem. 
Ja się na to nie zgadzam, ponieważ wierzę szczerze, ale nie jestem katoliczką. Natomiast z całą pewnością  jestem wierzącą biblijnie  chrześcijanką. Jeśli czegoś nie ma w Słowie Bożym, to ja tego nie kupuję... Izajasz 34:16"Badajcie Pismo Pana i czytajcie: Żadnej z tych rzeczy nie brak, żadna z nich nie pozostanie bez drugiej, gdyż usta Pana to nakazały i jego Duch je zgromadził" 
Błędem jest gdy ktoś mówi: "Istnieje tyle Biblii, trudno się w tym połapać...".Jednak Biblia jest tylko jedna, natomiast istnieje wiele jej tłumaczeń.  Każdy powinien dokonać wyboru konkretnego przekładu osobiście. Ja używam Biblii Warszawskiej (przekład Towarzystwa Biblijnego w Polsce) ponieważ jest bardziej przejrzysta niż np. Biblia Tysiąclecia. Jednak używam również pozostałych przekładów (Biblii Tysiąclecia i Gdańskiej) dla porównania. Czasami zdarza się, iż w jednym z przekładów został niewłaściwie przetłumaczony (nieadekwatnie do tekstu oryginału i kontekstu), wyraz lub zdanie, dlatego warto je wtedy porównać z innymi przekładami. Jednak czytać, studiować należy koniecznie, aby móc oddzielić ziarno od plew. 

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Zdecydowanie jednak wolę malarstwo...


Kraków jak zawsze żyje swoim życiem...
Lubię od czasu do czasu pospacerować starymi uliczkami...
Gdyby tak jeszcze nie było tych wszechobecnych tłumów...
Do odwiedzenia Kamienicy Szołajskich, zachęciła mnie Haneczka swoim wpisem na blogu.( Dzięki Haniu)  
Właśnie wystawiają tam prace Rodina i Dunikowskiego "Kobieta w polu widzenia"... 
Wystawa dzieł Rodina pierwszy raz gości w Polsce, pomyślałam, że warto byłoby zobaczyć je na własne oczy...
Rzeźba to trudny i ciężki kawałek chleba, wymaga nie lada wyobraźni...
"Rodin zachwycał się kobietami jako doskonałymi formami natury i często dążył do ujawnienia ich pierwotnej erotycznej siły. Dunikowski, bliższy naturalizmowi i symbolizmowi, rzeźbił ucieleśnione w kobietach siły natury".
Jesli miałabym napisac o moich odczuciach, to przyznam, że prace zrobiły na mnie wrażenie, ale raczej nie było jakichś wielkich achów i ochów... 
Hmmm... Chyba przydałoby mi się więcej pokory wobec kunsztu bądź co bądź światowej sławy rzeźbiarzy.
Zdecydowanie jednak wolę malarstwo....

 


czwartek, 1 grudnia 2016

Czy naprawdę nie było niczego ważniejszego do zrobienia?


Gdy czytam o pierwszym cudzie Jezusa w Kanie Galilejskiej, kiedy przemienia wodę w wino. Zastanawiam się dlaczego zaczął swoją posługę od takiego prozaicznego cudu... 
Czy naprawdę nie było niczego ważniejszego do zrobienia? 
Zapewne wielu chrześcijan zadaje sobie podobne pytanie... 
Trzej ewangeliści: Mateusz, Marek i Łukasz skupiają się stricte na cudach jakich dokonywał Jezus. Jan natomiast pisał inaczej, ponieważ mówił o cudach – znakach... Znaki miały głębszy sens, przepowiadały to, co dopiero miało nadejść. 
Wesele w Kanie Galilejskiej odbywało się trzeciego dnia (tak czytamy w Biblii) i moje skojarzenia prowadzą mnie do dnia zmartwychwstania, odkupienia człowieka (trzeciego dnia zmartwychwstał)
Myślę, że z rozmysłem Jezus wprowadza na ucztę weselną kamienne stągwie, które służyły do rytualnych obmyć, oczyszczeń. Jak wiadomo, znajdowały   się w nich wszelkie nieczystości. Brudne, zaplute stągwie, które mogą symbolizować grzesznych ludzi żyjących pod prawem. I co robi Jezus? Poleca napełnić je po brzegi wodą i przemienia w wino, dokonuje najlepszej przemiany, dokonuje oczyszczenia z grzechu, przemienia starego człowieka w nowego. Uczta weselna to zapewne także obraz odkupienia, obraz Wesela Baranka, na którą my chrześcijanie czekamy. Przemieniając wodę w wino... zamienia prawo(wodę) w łaskę(wino). 
Myślałeś kiedyś, dlaczego tych stągwi jest sześć? Być może symbolizują one człowieka (szóstego dnia Bóg stworzył człowieka), albo niedoskonałość, brak pełni... Warto zwrócić uwagę także na to, iż poleca On wypełnić stągwie po brzegi wodą. Skoro woda symbolizuje prawo, to Jezus jak wiemy z Ewangelii wypełnił prawo „po brzegi” Nie uchybił ani na jotę…Urodził się pod prawem, aby wykupić ludzi spod prawa. Wraz z Jego śmiercią, umiera stare, a zaczyna obowiązywać Nowe Przymierze. Hebrajczyków 8:10-12 „Prawa moje włożę w ich umysły i na sercach ich wypiszę je. I będę im Bogiem, a oni będą moim ludem. Będę łaskawy na nieprawości ich. A grzechów ich nie wspomnę więcej”
Wszystko się zmienia, gdy pojawia się na planie Jezus. Wniosek jest jeden: Nie możemy w dalszym ciągu żyć prawem i zwracać się do Jezusa. To jest brak konsekwencji… Chrześcijanie myślą, że będą sądzeni za swoje grzechy. 
- Nie!!! 
Czyż Jezus nie został już za nie osądzony? 
Jaki był werdykt? 
- Winny!!! 
Jaka była kara?
 - Śmierć! 
Co zrobił Jezus?
 - Umarł! 
Wszystkie nasze grzechy zostały załatwione raz na zawsze! 
Jezus powiedział "Ten kto we mnie wierzy, nie będzie sądzony" 
Ew. Jana 3:17-18 "Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony. Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego"

Pisząc o cudzie-znaku w Kanie Galilejskiej warto zwrócić uwagę na słowa, jakie wypowiada Matka Jezusa do posługujących. Biblijna Maria  wysyła istotny komunikat, daje niezwykłą radę: „Zróbcie cokolwiek wam powie” Już na samym początku Maria kieruje nas w stronę Jezusa, poleca stawiać na pierwszym miejscu słowa, nauki Syna... Bo tylko wtedy nasza przemiana będzie możliwa. Jezus i tylko Jezus… Mnie to daje wiele do myślenia...

piątek, 25 listopada 2016

Z odwagą krocz do Stołu Pańskiego. Nie pozwól aby ktokolwiek zasiewał w Twoim sercu lęk i świadomość grzechu...

Wieczerza Pańska jest dla mnie bardzo ważnym elementem chrześcijańskiego życia.. 
Chleb i wino (ciało i krew Jezusa) rozumiem jako dwa różne elementy. 
Dlaczego? 
Dlatego, że Wieczerza Pańska ma dwojakie zastosowanie. Wino, które symbolizuje krew Jezusa jest na odpuszczenie grzechów. 
Chleb natomiast jest naszym uzdrowieniem, ponieważ jest symbolem Jego złamanego ciała, złamanego aby nasze mogło być w pełni zdrowe. 
Gdy przystępuję do Stołu Pańskiego, słucham jak Jezus mówi do mnie: "Bierz i jedz, to jest moje ciało złamane za ciebie... Widzę wtedy Jego oczy pełne miłości i ubiczowane, obolałe ciało. 
Słyszę: "Bierz i pij. Ten kielich to nowe przymierze w mojej krwi, która za ciebie została wylana na odpuszczenie grzechów". Widzę Jezusa niosącego ogrom moich grzechów i ciężar wszelkich chorób, niedomagań i trosk. 
Z wdzięcznością przyjmuję wszystko to, co dla mnie uczynił na krzyżu.  
Wiem, że mi przebaczono, ze zostałam usprawiedliwiona i że mam prawo odważnego przebywania w Bożej obecności. Mam pewność, że On nie tylko mnie słyszy, ale też błogosławi mi... 

Św. Paweł w liście do 1 Koryntian 11:29-30 pisał o niegodnym sposobie przystępowania do Stołu Pańskiego i nie chodzi tu o grzech w naszym życiu, nie chodzi o potrzebę spowiedzi. Spowiedź to kolejny ludzki wymysł... 
Pomyśl... Jezus przeszło 2000 lat temu umarł za nasze grzechy, On nas oczyścił raz na zawsze... Kolosan 1:14 "W nim, przez Jego krew, mamy odkupienie i darowanie grzechów". Jeśli więc dalej tkwimy w legalistycznym systemie koniecznej spowiedzi, to to własnie oznacza NIEGODNIE, ponieważ zaprzeczamy dziełu Jezusa, sprawiamy, że staje się nieskuteczne i pozbawione mocy.
Uświadom sobie, że chleb- ciało jest dla naszego uzdrowienia, a wino-krew na odpuszczenie grzechów. To jest takie proste i oczywiste. Nie badaj czy w twoim życiu są grzechy, nie pozwól aby w twoim sercu ktoś zasiewał lęk i świadomość grzechu. Ty masz być świadomy Jezusa i dzieła jakiego dla ciebie dokonał na krzyżu. A On powiedział: Wykonało się... Zapłacono w całości... 

środa, 23 listopada 2016

Jaka jest tego przyczyna?

Nie rozumiem, więc pytam?
Chciałabym uzyskać rzeczową odpowiedź na pytanie, które nurtuje mnie od dłuższego czasu, a mianowicie: 
Dlaczego w Kościele Katolickim podaje się Komunię pod jedną postacią? 
Jezus powiedział „Bierzcie i jedzcie, bierzcie i pijcie. To jest ciało moje, to jest krew moja". 
(Oczywiście ja rozumiem owo picie krwi i spożywanie ciała jako typową symbolikę, która według Biblii odnosi się do Jego ofiary za nas. Mamy pamiętać, że jego ciało zostało złamane, a Jego krew przelała się za nas. Biblia nie mówi nic o przeistoczeniu - transsubstancjacji  )
Dlaczego tak istotny sakrament jest tylko połowiczny? 
Dlaczego nie stosuje się nakazu Jezusa: „Jedzcie i pijcie WSZYSCY, a nie tylko duchowni ?
Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy?



poniedziałek, 21 listopada 2016

Irytacja...

No i jak tu się nie irytować ??? 
Córcia mojej sąsiadki przygotowuje się do I komunii św.... 
Sorry, ale ja naprawdę nie rozumiem tego całego zamieszania... 
Skąd to wszystko się wzięło? 
Przecież w Pismie Świętym nie ma ani jednego słowa na temat tego sakramentu...
Jest on jedynie wymysłem kleru... 
Dzieciaki uczą się na pamięć tekstów, których tak naprawdę nie rozumieją... ( i nie dziwię się, bo przecież nie jest to język, który przemawia do dziecka) 
A potem... hmmm... „zaliczają” … Tak....Zaliczają...
( katecheci chyba budują swój prestiż na tym zaliczaniu, ugruntowują swoją pozycję...)
 A u dzieci, cóż...pojawia się stres... bóle brzucha, często nawet wymioty i inne przypadłości. Alutka (córka sąsiadki) to już nawet choroby sobie wymyśla, żeby tylko nie iść do szkoły, bo akurat w panie jest religia, a co za tym idzie - zaliczanie...
Beztrosko narażamy nasze pociechy na totalną nerwówkę...
Przecież taki sposób ewangelizacji może jedynie zniechęcić dzieci... 
Po co to wszystko? 
Święcenie książeczek, medalików, świec... 
O co chodzi? 
Obudźcie się ludzie... 
Wystarczy sięgnąć po Pismo Święte, aby nie dawać nabijać się w butelkę. 
Ja w tym całym komunijnym zamieszaniu dopatruję się jedynie wszechobecnej bufonady... Gigantycznej i kosztownej celebry, która nie wiadomo czemu ma służyć...
Nie rozumiem w jakim celu w takim razie pojawił się na Ziemi Jezus? 
 On podarował nam nowe przykazanie „abyśmy się wzajemnie miłowali”, a my z uporem faryzeuszowego maniaka wtłaczamy w głowy naszych pociech  główne prawdy wiary, siedem sakramentów świętych (na temat których Biblia milczy), siedem grzechów głównych, akt wiary, akt nadziei, akt miłości, akt żalu, przykazania miłości, aniele Boży, pozdrowienie anielskie, modlitwę pańską, skład apostolski, wierzę w jednego Boga, i wiele innych...
Przecież nauki Jezusa sprowadzają się do dwóch pięknych, istotnych nakazów „Będziesz miłował pana Boga swego ze wszystkich swoich sił, z całego serca swojego,a bliźniego swego jak siebie samego” 
Przecież to jest takie proste, oczywiste i piękne... 
Miłość jest tu najistotniejsza. 
Na tym należy budować ... 
Kochaj, a nie skrzywdzisz...
Kochaj, a nie okradniesz...
Kochaj, a nie zdradzisz... itd.
Bezmyślne klepanie czegoś, czego się nie rozumie, nie może być budujące... 
A już na pewno nie zbuduje wiary młodego człowieka...  
To tylko tradycja, która rozrasta się z każdym kolejnym rokiem... z prawdziwą  wiarą nie ma ona jednak nic wspólnego...

sobota, 19 listopada 2016

Jedyne, co Wam ostatnio procentuje...

W jakim kraju przyszło mi żyć...?
Co tu się dzieje?
Jedna z posłanek PiS, pani Beata Mateusiak-Pielucha uraczyła nas szokującą inicjatywą...
Propozycja dotyczy ateistów, prawosławnych i muzułmanów na co dzień żyjących w Polsce . (na moje oko, ta skromna lista niekatolików dotyka także wielu innych wyznań religijnych) Jak w dalszej części felietonu wyczytałam, posłanka proponuje aby podpisali oni specjalne zobowiązania o tym , że znają i zobowiązują się do przestrzegania polskiej Konstytucji i wartości ważnych dla Polski. ( o jakich wartościach mowa, raczej nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby się domyślić ...)
W razie niespełnienia wymogów, takie osoby czeka deportacja.
Nie wiem...Śmiać się czy płakać?
A co z Konstytucją pani Beato?
Co z rozdziałem państwa od kościoła?
Co z wolnością sumienia ?
Przecież Polska nie jest krajem wyznaniowym.
Retoryka jakiej posłanka używa daleko odbiega od chrześcijańskiego "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego"
Co się z wami dzieje Katolicy?
Jedyne co Wam ostatnio procentuje, to dzielenie społeczeństwa....

czwartek, 17 listopada 2016

Zostało zapłacone w całości...

Pomyśl i powiedz... 
Czy zastanawiałeś się ile razy Biblia w listach zachęca nas do tego, abyśmy prosili Boga o przebaczenie? 
Odpowiedź brzmi:
- Ani razu...
Nie znajdziesz w Piśmie Św. ani jednego listu sugerującego, że mamy prosić Boga by nam przebaczył.
Dlaczego?
- Ponieważ autorzy pisali te słowa po śmierci Jezusa. 
PO  ŚMIERCI  JEZUSA
Byli w pełni świadomi, że przebaczenie stało się aktem dokonanym... 
Jezus zapłacił własną krwią.
..."Wykonało się"
..."Zostało zapłacone w całości"
Zostało nam przebaczone raz na zawsze... 
Autorzy listów byli przecież Żydami, dlatego wiedzieli, że tylko krew zapewnia przebaczenie. 
Oni dokładnie rozumieli Bożą ekonomię. 
Zgodnie z ich myśleniem prośba o przebaczenie byłaby równoznaczna z proszeniem, aby Jezus był wciąż od nowa przybijany do krzyża. 
A wszystko to na zasadzie: Jedna śmierć za dzisiejsze grzechy,  kolejna za jutrzejsze itd... 
A Ty?
Jak Ty to widzisz?

(4) Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. (5) Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. (6) Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich
(Iz. 53:4-6). 

wtorek, 15 listopada 2016

...ale ciągle ten sam i nieustająco piękny...

Super Księżyc widziany z mojej perspektywy wyglądał w sumie zupełnie zwyczajnie. 
Fajnie jednak było pomyśleć, że jest to największa pełnia Księżyca od połowy XX wieku. Niby większy o 14% , ale ciągle ten sam i nieustająco piękny...
Fotkę zrobiłam telefonem komórkowych, dlatego jakoś jaka jest każdy widzi... 




niedziela, 13 listopada 2016

Reset na łonie natury...

Ach...
Dosyć już o tych minionych wyborach w USA... 
Dosyć Trumpa, Hilary i całego z tym związanego zamieszania... 
Na naszym polskim gruncie też nieustanne waśnie, spory i obrzucanie się błotem...

Postanowiłam się zresetować, a jako że pogoda dzisiaj w Gdańsku naprawdę dopisywała nie było to wcale trudne...
Mamy tu takie nasze cudowne miejsca...
Nogi same niosą...

Natura ma jednak naprawdę zbawienny wpływ na wszystko, co ostatnio zaśmiecało mój umysł... 

Czy można odpoczywać piękniej?



piątek, 11 listopada 2016

Amerykanie oszaleli...

Rasista prezydentem USA, no tego moje oczy jeszcze nie widziały...
Trump wygrał wybory wbrew  mediom i sondażom 
Zupełnie nie rozumiem Amerykanów... 
To jest oczywiste, że Hilary Clinton też ma swoje za uszami,  jednak można było wybrać mniejsze zło... 
Trump ? 
To totalna porażka... 
Jak dla mnie nadęty i zarozumiały bufon, a przy tym seksista i nacjonalista. Człowiek bez kręgosłupa moralnego,  który w d......  ma sprawy amerykańskiego społeczeństwa...  
NIECIEKAWE CZASY IDĄ...
Amerykanie zapewne opamiętają się za jakiś czas, ale to już będzie niestety "musztarda po obiedzie" 



poniedziałek, 7 listopada 2016

wtorek, 1 listopada 2016

Takie tam...

Mój ukochany Gdańsk zachwyca mnie swoim niepowtarzalnym urokiem... 
Co prawda fotka powstała w sierpniu tego roku, dlatego niebo takie nieskazitelnie błękitne...
Myślę sobie, że nie bez kozery skupiłam na niej swoją uwagę, bo dzisiaj niestety niebo wygląda przygnębiająco... No ale cóż... jesień... 

niedziela, 10 lipca 2016

Zaufałam...


Jestem szczęśliwa.... 
Bóg mi tak pięknie błogosławi...
Czasami trzeba po prostu się zatrzymać... 
Zwolnić ... 
Stanąć ze sobą "twarzą w twarz"...
Posłuchać tego, co dawniej niesłyszalne było...
Odnaleźć żywą relację z Bogiem...
Bóg może więcej niż ktokolwiek 
z nas...
Jeśli czekasz na Jego głos...
On  przyjdzie...

sobota, 7 maja 2016

"Serce czyste stwórz we mnie o Boże" - Nowe narodzenie

Wielokrotnie na moim blogu pisałam o nowym stworzeniu, ale tym razem chciałabym potraktować temat nieco szerzej. 
Pytanie brzmi: 
Czy narodziłeś się na nowo? 
Czy stałeś się nowym stworzeniem ? 
Bo właśnie tylko to ostatecznie się liczy. 
Nie jest ważne czy jesteś baptystą, katolikiem czy zielonoświatkowcem. 
Liczy się tylko to, co Bóg w Tobie stwarza na nowo i fakt, że tylko On potrafi to uczynić. Człowiek może konstruować , budować, naprawiać, udoskonalić… Jednak stwarzać potrafi tylko Bóg.  
Tu potrzebny jest twórczy akt Boży. 
W psalmie pokutnym 5:12, czytamy jak Dawid woła do Boga w ogromnej pokucie i w agonii duszy: “Serce czyste stwórz we mnie o Boże”  Rozpamiętując swój grzech cudzołóstwa i morderstwa, jednocześnie wyznaje, że nikt inny poza Bogiem nie może stworzyć na nowo czystego serca. 
Jeśli mówimy o nowym stworzeniu, to zaraz przychodzi do głowy myśl, oznaczająca, że wcześniej już jedno było…
Gdy zerkniemy do ST, I Mojżeszowa 2:7, przeczytamy o pierwszym stworzeniu: “Ukształtował Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w nozdrza jego dech życia. Wtedy stał się człowiek istotą żywą” 
W tym miejscu musimy się zatrzymać, bo aby zrozumieć nowe narodzenie, nowe stworzenie, trzeba zrozumieć pierwsze. Stworzył Bóg Adama (w języku hebrajskim słowo Adam,  to imię, a także nazwa rasy - człowiek) I tu nasuwa się pytanie, kto stworzył człowieka? 
“Bóg stworzył człowieka”. 
Słowo “Bóg” w języku hebrajskim to Elohim (liczba mnoga, czyli Bogowie) 
Zobacz, już w pierwszej księdze Biblii mamy Trójcę: Syn, Ojciec i Duch. Jeden Bóg – trzy osoby.  Trójjedyny Bóg, ale także trójjedyny człowiek (duch, dusza ciało) Trójjedyny Bóg tworzy człowieka na swoje podobieństwo, tworzy trójjedynego człowieka. 
Duch pochodzi z góry, od Boga, ciało pochodzi z dołu – z prochu ziemi, połączenie ducha i ciała stworzyło duszę. 
Dusza jest tym, co mówi: ja…ja chcę… ja czuję…ja myślę…ja wierzę…ja wybieram…ja jestem ważny…zainteresuj się mną…pomóż mi…Ona decyduje o swoim przeznaczeniu, ona wybiera. 
Wczytując się w prolog Ewangelii Jana “Na początku było Słowo…”możemy dojść do wniosku, że to także Jezus był tym głównym konstruktorem i inżynierem stworzenia. 
To On z gliny ulepił doskonałą postać człowieka, pochylił się nad nim i tchnął w jego nozdrza dech życia, tchnął Ducha. 
Duch życia stał się częścią człowieka, wszedł w ciało z gliny. Przez jakiś czas żył w idealnej harmonii z Bogiem. Miał bezpośredni kontakt z Ojcem Niebieskim. 
Lecz kiedy Adam zgrzeszył, umarł duchowo. Jego dusza dokonała niewłaściwego wyboru. Każda cześć człowieka została tym faktem dotknięta. Człowiek został odcięty od Boga. Dusza buntownika postanowiła sama decydować o swoim życiu. Pycha i bunt sprawiły, że my ludzie dostaliśmy się pod panowanie szatana. Wieczna śmierć, duchowa i fizyczna stały się ludzkim dziedzictwem. 
Wszyscy jesteśmy dziećmi gniewu, zostaliśmy odłączeni od Boga. Duch jest martwy, dusza staje się buntownikiem, a ciało zostaje poddane zepsuciu, starzeniu...
Pozostalibyśmy w tym stanie, gdyby Jezus nie przyszedł na ten świat, jako drugi Adam. Jezus był pierwszym człowiekiem po Adamie, który był prawdziwym odbiciem Bożej chwały. Przez swoje życie pokazał światu, kim jest Bóg, objawiając Jego naturę, możliwości, wolę, a także Jego miłość do każdego z nas. 
Droga do nieba na nowo została otwarta przez Jezusa, przez Jego przelaną krew i  śmierć. Pomimo, że byliśmy martwi z powodu grzechu i naszych  przewinień, otrzymaliśmy przebaczenie. 
Nie zapracowaliśmy na to sami, potrzebna była interwencja Boga. 
Jezus po swoim zmartwychwstaniu pojawił się swoim uczniom, stanął miedzy nimi, pokazał im dowody ukrzyżowania,  tchnął na nich i rzekł: 
“Przyjmijcie Ducha Bożego” Ew. Jana 20:19-22  
Zobacz… Tak samo jak przy pierwszym stworzeniu…Pomyśl, jak bardzo jest podobne pierwsze stworzenie do drugiego- nowego. Jezus tchnął na nich Ducha Świętego. Stworzył w nich nowego ducha, nowego człowieka. 
To właśnie otrzymujemy gdy przyjmujemy Jezusa. Musimy mieć osobistą konfrontację z Jezusem. Może to być ciche, zwyczajne zdarzenie, albo rewolucja, która rzuca nas  na kolana, ale musi mieć miejsce. 
2 List do Kor. 5:17 “Tak więc jesli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare przeminęło, wszystko stało się nowe”. 
Bóg zaczyna wszystko od nowa... 
Nie oglądaj się za siebie, nie patrz w przeszłość na swoje grzeszne życie, tego już nie ma… Za sprawą Boga wszystko stało się nowe. 
Jako rezultat nowego narodzenia duch staje się znowu żywy, odnowiony, połączony z Bogiem, dusza jest pojednana i spokojna, buntownik znajduje pokój, ciało otrzymuje nowe życie od Ducha Świętego. Wciąż jest to śmiertelne ciało, które umrze, ale jest ono potężniejsze niż choroba czy grzech. Bóg pragnie aby pełne życie, a nie śmierć przed czasem była naszym udziałem. 
Czy doświadczyłeś nowego stworzenia? 
Jeśli nie, musisz przyjść do Jezusa. 
Wyznaj, że On jest Twoim Panem, że On jest jedyną drogą do Boga. Uwierz w sercu swoim, że właśnie Jezus umarł za Twoje grzechy I zmartwychwstał. Przeproś Go z wszystkie swoje przewinienia, wyznaj swoje grzechy, wypowiedz je, nie dlatego że Bóg o nich nie wie, ale po to abyś Ty sam zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo oddaliłeś się od Niego, żebyś zrozumiał, że bez Niego nie jesteś w stanie sam zadbać o swoje zbawienie.  Poproś aby zamieszkał w Twoim sercu. 
Nie możesz spotkać się z Jezusem i nie zostać zmienionym. Na pewno odczujesz, jak ogromna duchowa moc zstępuje na Ciebie, czyniąc Cię zupełnie inną osobą. 
Pomyśl… Jezus Chrystus od tej chwili żyje w Tobie, obdarowując Ciebie swoją natura, daje Ci cechy swojej osobowości. On zaczyna tworzyć w Tobie na nowo wewnętrznego człowieka. Nowy Duch mieszka w Tobie. On daje Ci zupełnie nowe życie. Gdyby nowo narodzeni chrześcijanie zdali sobie sprawę z tego, co posiadają, odwróciliby świat do góry nogami. Stwórca dał Ci to czym jest i to co posiada. Innymi słowy, jako nowe stworzenie, możesz być pewien, że gdziekolwiek jesteś, dokądkolwiek się udasz – Bóg, który żyje w Tobie, jest z Tobą. Nawet gdy żyjesz w środowisku pełnym niewierzących. On jest tam także. Kiedy zaczynasz mówić, pobudzony przez Ducha Świętego, Bóg mówi przez Ciebie. Ew. Łuk. 10:16 Jezus powiedział “A kto was słucha, mnie słucha” 
Jezus jest drogą, prawdą i życiem (drogą do Boga, prawdą o Bogu, życiem z Bogiem) i tylko On może stworzyć Ciebie na nowo, sam nie jesteś w stanie tego uczynić...

środa, 27 kwietnia 2016

Duch Święty...

Zastanawiałam się od czego mam zacząć mój post na temat Ducha Świętego i  na wstępie napiszę, iż skłonił mnie do tego dzieła  Asmodeusz – blogowy “buntownik”, aczkolwiek niezwykle sympatyczny “buntownik” Bożych spraw. 
Zacznę z miejsca, z którego chyba powinno się zaczynać, poruszając tematykę Ducha Świętego. 
Ew. Jana 14:16-17 “ Ja prosić będę Ojca      i da wam innego Pocieszyciela, aby był       z wami na wieki. Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was  i  w was będzie” 
 I w tym miejscu należy wspomnieć, że w tamtym czasie DŚ nie przebywał jeszcze pośród Bożego ludu. W Starym Testamencie DŚ zamieszkiwał w ziemskim przybytku, uczynionym ręką ludzką (Świątynia Jerozolimska) a nie we wnętrzu człowieka. Wiemy, że gdy Jezus umarł na krzyżu, zasłona w świątyni rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Oznaczało to, że DŚ wyszedł z przybytku, żeby zamieszkać w wierzących. Od tej chwili człowiek może stać się świątynią żywego Boga. Trzeba pamiętać, że Jezus dał nam jeszcze jedną obietnicę dotyczącą DŚ. 
Ew. Jana 14:26 “ Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, nauczy was wszystkiego I przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem” 
Duch Święty jest dzisiaj na ziemi. Jeśli nie doszedłeś jeszcze do realności tego objawienia, nigdy nie doświadczysz Bożej mocy w swoim życiu, nie dostąpisz przebudzenia. 
Sam Jezus nie przejawiał Bożej mocy, dopóki nie został ochrzczony w Duchu Świętym. Co prawda Aniołowie ogłosili go Panem już przy jego narodzinach, ale nic z tego, co cechowało Jego służbę – głoszenie, uzdrawianie, wypędzanie demonów – nie wydarzyło się zanim DŚ nie zstąpił na Niego w postaci gołębicy. 
To własnie chrzest w Duchu Świętym posłużył w życiu Jezusa za punkt zwrotny od tego co naturalne, do tego co nadnaturalne. 
Mało tego, Jezus wielokrotnie się przyznawał do zupełnej zależności od Ojca i od Ducha Świętego. On wykonywał wolę swojego Ojca, podczas gdy moc DŚ była w Nim. 
Ojciec, Syn i DŚ zawsze działają razem, w pełnej współpracy. 
Jezus nie mógł dokonać żadnego cudu, dopóki nie zstąpił na niego Duch Święty. 
Spójrzmy także na uczniów Jezusa, którzy w początkowej fazie byli tchórzliwymi mięczakami. Chodzili za Jezusem przeszło trzy lata, oglądali Jego cuda, słuchali Jego nauczania, doświadczali z Nim codziennego życia. Przejawiali jednak słabości, niedojrzałość, cielesne myślenie i kłótliwość. Po tym, jak aresztowano Jezusa, wszystkie ich obietnice, że zostaną z Nim nawet na śmierć – prysnęły jak mydlana bańka, zostawili Go, uciekli w przerażeniu, ratując swoje życie. 
Gdy jednak zostali ochrzczeni w Duchu Świętym, przemienili się w świadków pełnych mocy I świadczyli o Jezusie z wielką odwagą. Tego samego dnia zostało zbawionych i ochrzczonych w wodzie trzy tysiące ludzi (Dzieje Apostolskie 2:41) Uzdrawiali chorych, przemawiali innymi językami. 
Chrzest w Duchu Świętym, sprawia, że Boża moc jest dla Ciebie dostępna. Duch prawdy będzie się dzielił z Tobą słowami Jezusa stopniowo, proporcjonalnie do Twojego wzrastania, abyś mógł je pojąć. Myślę, że w tym miejscu należałoby jeszcze skupić się nad zagadnieniem nowego narodzenia, bo tylko ono może spowodować przyjęcie Ducha Świętego, ale o tym napiszę w następnym poście.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Wesołe serce...

"Rozradowane serce przyspiesza uzdrowienie, a duch zgnębiony wysusza kości". 

Księga Przysłów 17:22 (Nowa Biblia Gdańska)

środa, 6 kwietnia 2016

Trudźmy się z pokorą...

Psalm 127 
"Jeśli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go budują. Jeśli Pan nie strzeże miasta, daremnie czuwa stróż. Daremnie wcześnie rano wstajecie i późno się kładziecie, spożywając chleb w troskach: Wszak On i we śnie obdarza umiłowanego swego" 
Jest tu mowa o tym, jak niewiele może uczynić człowiek, a jednocześnie jak wszechmocny jest Bóg. 
Nie polegajmy zatem na sobie i na swoich możliwościach... 
Pismo Święte mówi o tym dość powszechnie... 
Bo co może zrobić człowiek?
Tak więc trudźmy się z pokorą, bo to Pan buduje dom, to On strzeże miasta...


sobota, 2 kwietnia 2016

środa, 30 marca 2016

"Od deski do deski"


Książkę czyta się "od deski do deski"... 
Bardzo ciekawie opowiedziana historia młodego, bystrego i bardzo szczerego Muzułmanina, który początkowo studiuje Biblię tylko po to, aby jej treść poddać pod wątpliwość... 
Hmmm... 
No cóż... 
Jezus postanowił stanąć na drodze Nabeela...
Jak dla mnie, jest to pięknie przedstawiony portret muzułmańskiej rodziny Qureshi i jej dziedzictwa... Rozważania młodego Nabeela czasami bardzo wzruszają, zwłaszcza gdy mierzy się on z udowodnieniem prawdy... 
Gdy szuka dowodów niezależnie od tego, gdzie one go zaprowadzą..
Myślę, że warto przeczytać, aby chociaż odrobinę poznać i zrozumieć muzułmańskich uchodźców... 
Dobrze jest tak od wewnątrz spojrzeć na głęboką duchowość, miłość, honor rodziny, a także uświadomić sobie sposób w jaki widzi i czuje człowiek w gorliwej muzułmańskiej rodzinie... 



Módlmy się za Muzułmanów...
aby i oni odnaleźli Jezusa...
podobnie jak Nabeel  odnalazł...

niedziela, 27 marca 2016

niedziela, 20 marca 2016

Niedziela Palmowa...Szalom...

Niedziela Palmowa to dzień kiedy Jezus wjechał do Jerozolimy 
Ew. Mateusza 21:1-10 
“A gdy się przybliżyli do Jerozolimy I przyszli do Betfage, na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, Mówiąc im: Idźcie do wioski, która jest przed wami, a wnet znajdziecie oślicę uwiązaną I oślę z nią; odwiążcie i przywiedźcie mi je. A jeśliby wam kto coś rzekł, powiedzcie: Pan ich potrzebuje, a on zaraz puści je. A to się stało, aby się spełniło, co powiedziano przez proroka, mówiącego: Powiedzcie córce syjońskiej: Oto król twój przychodzi do ciebie, łagodny I jedzie na ośle, źrebięciu oślicy podjarzemnej. Poszli więc uczniowie i uczynili jak im rozkazał Jezus. Przywiedli oślicę I źrebię I włożyli na nie szaty i posadzili Go na nich. A wielki tłum ludu rozpościerał swe szaty na drodze, inni zaś obcinali gałązki z drzew i słali na drodze.” 
To jest niesamowite, że Jezus wjeżdża do Jerozolimy jako Król, jako Książę Pokoju. 
Król, który pokornie przybywa na oślęciu… 
Ten obrazek mówi: Wjeżdżam tutaj w pokoju… 
Co prawda, Żydzi wyobrażali sobie, że wjedzie król w pełni swojego majestatu, na pięknym białym rumaku i uwolni ich od rzymskiej okupacji… 
Oni nie rozpoznali go, oni spodziewali się innego króla, oni widzieli w nim jedynie bluźnierstwo i zagrożenie , dlatego ukrzyżowali go. 
Ale Ty pamiętaj, że Jezus jest Królem i że Król jest jeden...
W moim prywatnym życiu to On wydaje polecenia… I liczy się to, czego On chce, a nie to, czego potrzebuję ja, nie to czego ja pragnę… Bo przecież nie żyję już ja, ale Jezus Chrystus żyje we mnie… On przynosi radość i pokój… 
Dlatego pozwól Jezusowi wjechać na osiołku do Twojego życia, bo może dzisiaj jeszcze wszystkiego nie rozumiesz… ale On Ci to na pewno niebawem wyjaśni… 

środa, 16 marca 2016

Zafascynowani Jezusem bądźmy...

Wiem, że klejnotem mojego życia jest relacja z Bogiem. 
Moim pragnieniem jest to, aby wszyscy,którzy czytają moje słowa zrozumieli je. 
Wiem, że zrozumie ten,który przeżyje spotkanie z Bogiem. 
Jeśli jeszcze tego nie przeżyłeś, jeśli to spotkanie jest jeszcze przed Tobą… 
To pamiętaj, że będzie to najpiękniejszy moment w Twoim życiu. 
Dlaczego? 
Dlatego, ze doświadczysz spokoju, doświadczysz bezpieczeństwa obiecanego nam przez Boga w Jego Słowie. 
Boża wierność będzie Ci towarzyszyła. 
I nawet wtedy gdy pojawi się wróg, Bóg tego wroga zwycięży. 
W moim sercu noszę słowa, którymi chce się z Wami dzielić. 
"Jezus chce żebyśmy we wszystkim byli do Niego podobni. Bo Chrystus jest fascynujący, On jest tak niesamowity, że gdy zrozumiesz kim On tak naprawdę jest, to pochłonie Cię bez reszty." 
Wiesz... gdy patrzę na Jezusa, na to co robił, z kim się spotykał, jak wygląda cała jego służba, jestem zafascynowana, jestem zauroczona, jestem zakochana. 
Jezus, on miał upodobanie w łamaniu wszystkich religijnych stereotypów i tradycyjnych obrzędów… Łamał je dla dobra ludzi, dla dobra człowieka. 
On był zupełnie inny niż faryzeusze, niż pobożni żydzi, on był inny… 
Zbliżał się do tych, którzy byli najsłabsi, bo wiedział, że to własnie oni potrzebują lekarza, potrzebują pomocy… 
Nie jesteśmy ludźmi doskonałymi, nie jesteśmy ludźmi bez grzechu… dlatego potrzebujemy Jezusa… Celem naszej ziemskiej pielgrzymki jest Jezus Chrystus… 
I nie liczy się to jak wypadamy w porównaniu z innymi ludźmi, liczy się to jak wyglądamy w porównaniu z Jezusem… 
My ludzie, często popełniamy błędy… 
Jesteśmy ciągle w drodze, jesteśmy trochę jak kulawi pielgrzymi… 
Jednak idźmy byle do przodu… Idźmy w tej naszej pielgrzymce do Jezusa… On jest fundamentem, na którym zbudujemy nasze życie… Abyśmy mogli powiedzieć: 
Nie żyję już ja, ale żyje we mnie Jezus Chrystus…